środa, 4 czerwca 2014

Sześć

Zmierzałam do domku chłopaków, bo trener jeszcze przed zawodami chciał coś tam ze mną uzgodnić, ale to "coś tam" znaczyło albo kłopoty albo poważną sprawę. Zaczęłam się nawet obawiać, ze Maciek nagadał coś Kruczkowi i będę mieć przez niego przesrane ale patrząc na to z innej perspektywy to on od wypadku nie zamienił z nikim słowa nie dłużej niż kilka minut.
Cicho otworzyłam stare drewniane duże drzwi i wślizgnęłam się do środka niczym włamywacz. W wejściu dostrzegłam bujną czuprynkę szanownego pana, o którym mówiłam wcześniej i trenera ubranego w ten "reprezentacyjny" strój.
-Jestem-powiedziałam wchodząc do pomieszczenia
Maciek odwrócił głowę i spojrzał na mnie takim wzrokiem, że gdybym nie znała jego humorków pomyślałabym, że to jakiś psychopata wypuszczony prosto z więziennego psychiatryka.
-Siadaj.-rozkazał Łukasz
-Stało się coś?-spytałam niepewnie zajmując miejsce na małej kanapie obok Kota.
-O tym właśnie chcę porozmawiać..-zatarł dłonie.-Diana widzę, że zależy ci na tej robocie ale..
-Do konkretów proszę.-powiedziałam
-Chodzi o wypadek Maćka..-z jego ust wyszły te cztery głupie wyrazy, a ja poczułam ciarki na plecach.-Wiem, że dzień przed konkursem odmówiłaś współpracy z nim i nawet nie raczyłaś mnie o tym poinformować.-wlepił wzrok w moją osobę. Szczerze? Jestem skończona. 
-Ja nie chciałam? To on nie pozwolił mi się nawet dotknąć. Ba! Powiedział, że ja niby nie jestem godna żeby go masować i jeszcze mnie zwyzywał.-wygarnęłam
-Ja ciebie nie zwyzywałem.-Kot wtrącił się do naszej "rozmowy"
-Wcale.-prychnęłam
-Macie ze sobą jakiś problem?-Kruczek spojrzał na naszą dwójkę z przymrużeniem oka
-To Maciek ma problem ale tylko i wyłącznie ze sobą.-wskazałam palcem na bruneta, który spiorunował mnie swoimi brązowymi oczami.
-Ja mam problem?-chłopak wybuchnął nagłym śmiechem
-Spokój!-trener podniósł głos.-Diana obawiam się, że to co się stało będzie miało swoje konsekwencje, bo nie pozwolimy sobie na to żeby masażysta odmówił skoczkowi zabiegu a on potem jest kontuzjowany.-powiedział mężczyzna
-Wie pan co? Możecie sobie mnie wywalić, mam to w dupie, przynajmniej nie będę musiała patrzeć na mordę tego idioty.-warknęłam i gwałtownie wstałam zabierając kurtkę z oparcia kanapy
-Nie skończyłem.-Kruczek mimowolnie zmienił swój ton na trochę ostrzejszy
-Ale ja skończyłam.-powiedziałam twardo.-Nie chce mi pan wierzyć to nie, tylko niech się potem pan nie zdziwi jak wyjdzie na moje.-dokończyłam wypowiedź i wyszłam z domku po prostu trzaskając drzwiami. Doigrał się Kocur i ja tego tak nie zostawię, nie ma szans. Inni są na jego zawołanie jak wytresowane małpy ale ja taka nie będę. Jeżeli Kruczek i reszta postanowią mnie wyrzucić to proszę bardzo. Jedyne czego bym żałowała jakbym nie pracowała z nimi to widok ich głupich min jak dowiadują się prawdy o tym niefortunnym wypadku Maciusia. Palant! Ze złości aż kopnęłam stojący śmietnik i natychmiast poczułam przeszywający ból. Zacisnęłam zęby i starałam się dojść na skocznię, bo za niedługo zawody. Złość na Kota była tak ogromna, że ani ból stopy, ani nic nie były w tym momencie najważniejsze.

*
-Kamil! Kamil! Kamil!-tłumy polskich kibiców dopingowało siedzącego na belce startowej Stocha. Kamil poprawił gogle, kask i cierpliwie wpatrywał się w chorągiewkę trzymaną przed Kruczka. Wiła się w każdą stronę jak szalona. Nareszcie! Gdy zapaliło się zielone światełko odbił się rękoma od belki i mknąc po rozbiegu w końcu dojechał i wybił się z progu. Po pierwszej serii miał całkiem dobry wynik, jeżeli teraz udało by się mu skoczyć trochę dalej może wygrał by te zawody. Złoty medal olimpijski był przecież jego marzeniem od dziecka. I tak! Udało mu się! Kamil wygrał! Kibice szaleli za bandami jak opętani. Z każdej strony dobiegało skandowanie jego imienia. Polskie flagi wirowały na wietrze niczym para po parkiecie tańcząca tango. Kruczek był zadowolony, kibice byli zadowoleni, chłopaki też byli, Kamil był w siódmym niebie, a Kot? Kot jak zwykle był w niebie tylko tym siódmym na minusie. Stał nasępiony kilka metrów ode mnie i jedną ręką napierał na kulę a drugą trzymał się bandy. Jak do Kamil wyszedł Janek z Kubą żeby mu pogratulować jego oczy zrobiły się natychmiastowo czarne. Jezu, ten chłopak to normalny bipolarny* jełop!
-Brawo mistrzu..-pogratulowałam Kamilowi, który właśnie co przyszedł i bardzo, bardzo mocno go przytuliłam
-W końcu, nie wierzę..-szepnął, a po chwili wypuścił mnie z objęć.-Bo Ewa będzie zazdrosna, sama rozumiesz.-zaśmiał się
-Jasna sprawa, szefuniu-skinęłam głową i też zaczęłam się śmiać
-No, no Stoch..Kto by pomyślał, że ty taki agent..-ni stąd ni zowąd pojawił się przy nas Peter Prevc i zagwizdał ze zdumienia?
-Coś ci nie pasuje?-Kamil spojrzał na niego z ukosa
-Mi?-podniósł ręce do góry.-Nie no gdzie tam!-machnął ręką.-Pogratulować chciałem tylko.-wyciągnął rękę w stronę Stocha. Uścisnął ją ale bez jakichś większych emocji.
-Kamil, chodź. Dekoracja kwiatowa zaraz.-z tłumu zawołał go Kruczek
Brunet zostawił mnie sam na sam z Prevcem. Fu! Nie chcę nikogo obrażać ale ten chłopak z twarzy wygląda gorzej niż Żyła po basenie! Po chwili zostałam sama. Założyłam ręce na piersi i obserwowałam jak na trzecie miejsce podium wchodzi właśnie Anders Bardal. Zły nie jest szkoda, że żonaty..
-Zgadnij kto to.-"czyjeś" ciepłe dłonie zasłoniły mi oczy ale po głowie rozpoznałam Klemensa
-Gregor?  
-Pudło!-krzyknął mi do ucha
-Kuurde, to może..może Andreas?
-Mogę ci powiedzieć ale w zamian dajesz buziaka, może być?
-Czemu nie.-uśmiechnęłam się
Klimek odsłonił mi oczy i w mgnieniu oka staną przede mną. Palcem wskazującym stukał się po policzku i gadał, że chce tego swojego buziaka. Podeszłam bliżej niego, wspięłam się na palcach i cmoknęłam go w policzek. Może i jestem od niego minimalnie rok starsza ale wyższa nie będę nawet na szpilkach. Gdzie ja byłam jak rozdawali wzrost? A no tak, stałam w kolejce po głupotę.
-Jak z naszym wyjściem? Nadal aktualne?-spytał mrużąc oczy
-No pewnie, że tak.-poklepałam go po ramieniu
-To skoczę do Kruczka i powiem, że nie będzie nas na "oblewaniu" Kamila wygranej, okey?
-Oki, to idź.-powiedziałam
Chłopak odszedł ale o mały włos nie potknął się o własne nogi. Mama go chyba nie nauczyła, że buty po to mają sznurówki żeby je wiązać. Jego zmieszany wyraz twarzy w tamtym momencie był mega słodki.
Gdy chłopak całkiem zniknął mi z oczu przypatrywałam się jak fotoreporterzy robią sesję Kamilowi. Ten to ma przewalone. Nie umiałabym żyć normalnie gdyby ktoś robił mi zdjęcia na każdym kroku a potem o tym pisał.
-Jaka z was słodka para. Zaraz rzygnę tęczą.-przy moim boku pojawił się Maciek z cynicznym uśmieszkiem
-Spieprzaj.-nie spojrzałam na niego ale wiedziałam, że w tym momencie znów się uśmiecha ze świadomości, że działa mi na nerwy.
-Nie bądź taka niedostępna kochanie.-szepnął mi do ucha
-Jeszcze raz tak do mnie powiesz to...-przerwał
-To co? Poskarżysz się swojemu gogusiowi?-parsknął śmiechem.-Sram ze strachu.-znów wybuchnął śmiechem
-Gówno ci do niego i do mnie, spadaj.
-Ostra..-poruszał brwiami.-Lubię takie.-szepnął mi do ucha i sobie poszedł.
Na ton jego obniżonego głosu w moim uchu dostałam ciarek. Ogólnie przeszło mnie dość dziwne uczucie. Spojrzałam na miejsce, w które poszedł zaraz po tym jak odszedł ode mnie ale już go nie było. Stał teraz przy Stochu i reszcie i się cieszył. Widok rzadko spotykany: zadowolony Maciej Kot.
*
Piosenka Jessie J "Do it like a dude" wypełniała zatłoczony klub. Dłonie Klimka były na całym moim ciele. Niby przypadkowo zaczepiał o mój stanik albo klepał po tyłku ale widziałam ten dziwny błysk w jego oczach. Jakbym była trzeźwa to na bank dostał by za to po twarzy ale w procentowym amoku nie stawiałam oporów. Niezbyt wiele pamiętam z tej imprezy. Ostatnią scenę jaką zapamiętałam to było gwałtowne wtargnięcie do mojego pokoju, szybkie pozbycie się ubrań i zachłanne pocałunki. Gdyby to nie wódka kierowała moją głową, na pewno nie wydarzyło by się to, co się właśnie stało.
_____________________________
Jejciu, już ponad pół tysiąca wyświetleń "Nie bój się być sobą"!
Dziękuję wam, że jesteście i czytacie te moje wypociny
Rozdział jest jaki jest. Kolejny być może w okolicach weekendu.
BTW: 9 czerwca.-mówi wam to coś?
Już tylko pięć dni do 23 urodzin Maciusia! :33
Pozdrawiam i miłego czytania Xxx

6 komentarzy:

  1. jejciu, ale nagadała Kruczkowi. I dobrze im tak. Ale potem co się stało pomiędzy nią, a Klimkiem.Nawet moja wyobraźnia tego nie pojmuję. Mam nadzieję, iż za bardzo nie oberwie się jej za to pyskowanie do Kruczka , prawda? I będzie szczęśliwe zakończenie z Klimkiem, prawda? Bo Macie do niej nie pasuje, a każdy wie że kto się czubi ten się lubi, czy jak to leciało. Czekam na następny
    Pozdrawiam Aldona:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Maciek-menda! :D
    Ło,ło..zaraz! Przespała się z Klimkiem, ej no nie wierze! Sądziłam, że tak będzie, ale tak szybko?! :) :P
    "Rozmowa" z Kruczkiem i Kotem była nader interesująca a jak widzę Maciej lubi podkolorować sytuacje :)
    Dużo poczucia humoru w rozdziale, z resztą jak w każdym :)
    Widziałam, że wpadłaś na moje siatkarskie, więc jeśli masz chęć to zapraszam cię na nowy, który pojawił się wczoraj: www.kochaj-mnie-tak-jak-siatkowke.blogspot.com :)
    Pozdrawiam, Monika :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Się porobiło.. Maciek cham.
    Nie spodziewałam się, ze ona i Klimek pójdą do łóżka, wow :0 zaskoczyłaś mnie ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. o matko :o wiedziałam, że między Dianą a Klimkiem coś się wydarzy :D i jeszcze ,,rozmowa'' z Maćkiem masakra.. jestem strasznie ciekawa co się dalej wydarzy:) czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niezły zwrot akcji, nie spodziewałam się że oni tak szybko się ze sobą prześpią :D Ale może coś z tego wyniknie, kto wie :) czekam na kolejny;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam do siebie na kolejny rozdział na
    www.tylko-mnie-kochaj-prosze.blogspot.com

    P.S.
    Już nadrabiam zaległości

    OdpowiedzUsuń