Cicho otworzyłam stare drewniane duże drzwi i wślizgnęłam się do środka niczym włamywacz. W wejściu dostrzegłam bujną czuprynkę szanownego pana, o którym mówiłam wcześniej i trenera ubranego w ten "reprezentacyjny" strój.
-Jestem-powiedziałam wchodząc do pomieszczenia
Maciek odwrócił głowę i spojrzał na mnie takim wzrokiem, że gdybym nie znała jego humorków pomyślałabym, że to jakiś psychopata wypuszczony prosto z więziennego psychiatryka.
-Siadaj.-rozkazał Łukasz
-Stało się coś?-spytałam niepewnie zajmując miejsce na małej kanapie obok Kota.
-O tym właśnie chcę porozmawiać..-zatarł dłonie.-Diana widzę, że zależy ci na tej robocie ale..
-Do konkretów proszę.-powiedziałam
-Chodzi o wypadek Maćka..-z jego ust wyszły te cztery głupie wyrazy, a ja poczułam ciarki na plecach.-Wiem, że dzień przed konkursem odmówiłaś współpracy z nim i nawet nie raczyłaś mnie o tym poinformować.-wlepił wzrok w moją osobę. Szczerze? Jestem skończona.
-Ja nie chciałam? To on nie pozwolił mi się nawet dotknąć. Ba! Powiedział, że ja niby nie jestem godna żeby go masować i jeszcze mnie zwyzywał.-wygarnęłam
-Ja ciebie nie zwyzywałem.-Kot wtrącił się do naszej "rozmowy"
-Wcale.-prychnęłam
-Macie ze sobą jakiś problem?-Kruczek spojrzał na naszą dwójkę z przymrużeniem oka
-To Maciek ma problem ale tylko i wyłącznie ze sobą.-wskazałam palcem na bruneta, który spiorunował mnie swoimi brązowymi oczami.
-Ja mam problem?-chłopak wybuchnął nagłym śmiechem
-Spokój!-trener podniósł głos.-Diana obawiam się, że to co się stało będzie miało swoje konsekwencje, bo nie pozwolimy sobie na to żeby masażysta odmówił skoczkowi zabiegu a on potem jest kontuzjowany.-powiedział mężczyzna
-Wie pan co? Możecie sobie mnie wywalić, mam to w dupie, przynajmniej nie będę musiała patrzeć na mordę tego idioty.-warknęłam i gwałtownie wstałam zabierając kurtkę z oparcia kanapy
-Nie skończyłem.-Kruczek mimowolnie zmienił swój ton na trochę ostrzejszy
-Ale ja skończyłam.-powiedziałam twardo.-Nie chce mi pan wierzyć to nie, tylko niech się potem pan nie zdziwi jak wyjdzie na moje.-dokończyłam wypowiedź i wyszłam z domku po prostu trzaskając drzwiami. Doigrał się Kocur i ja tego tak nie zostawię, nie ma szans. Inni są na jego zawołanie jak wytresowane małpy ale ja taka nie będę. Jeżeli Kruczek i reszta postanowią mnie wyrzucić to proszę bardzo. Jedyne czego bym żałowała jakbym nie pracowała z nimi to widok ich głupich min jak dowiadują się prawdy o tym niefortunnym wypadku Maciusia. Palant! Ze złości aż kopnęłam stojący śmietnik i natychmiast poczułam przeszywający ból. Zacisnęłam zęby i starałam się dojść na skocznię, bo za niedługo zawody. Złość na Kota była tak ogromna, że ani ból stopy, ani nic nie były w tym momencie najważniejsze.
*
-Kamil! Kamil! Kamil!-tłumy polskich kibiców dopingowało siedzącego na belce startowej Stocha. Kamil poprawił gogle, kask i cierpliwie wpatrywał się w chorągiewkę trzymaną przed Kruczka. Wiła się w każdą stronę jak szalona. Nareszcie! Gdy zapaliło się zielone światełko odbił się rękoma od belki i mknąc po rozbiegu w końcu dojechał i wybił się z progu. Po pierwszej serii miał całkiem dobry wynik, jeżeli teraz udało by się mu skoczyć trochę dalej może wygrał by te zawody. Złoty medal olimpijski był przecież jego marzeniem od dziecka. I tak! Udało mu się! Kamil wygrał! Kibice szaleli za bandami jak opętani. Z każdej strony dobiegało skandowanie jego imienia. Polskie flagi wirowały na wietrze niczym para po parkiecie tańcząca tango. Kruczek był zadowolony, kibice byli zadowoleni, chłopaki też byli, Kamil był w siódmym niebie, a Kot? Kot jak zwykle był w niebie tylko tym siódmym na minusie. Stał nasępiony kilka metrów ode mnie i jedną ręką napierał na kulę a drugą trzymał się bandy. Jak do Kamil wyszedł Janek z Kubą żeby mu pogratulować jego oczy zrobiły się natychmiastowo czarne. Jezu, ten chłopak to normalny bipolarny* jełop!
-Brawo mistrzu..-pogratulowałam Kamilowi, który właśnie co przyszedł i bardzo, bardzo mocno go przytuliłam
-W końcu, nie wierzę..-szepnął, a po chwili wypuścił mnie z objęć.-Bo Ewa będzie zazdrosna, sama rozumiesz.-zaśmiał się
-Jasna sprawa, szefuniu-skinęłam głową i też zaczęłam się śmiać
-No, no Stoch..Kto by pomyślał, że ty taki agent..-ni stąd ni zowąd pojawił się przy nas Peter Prevc i zagwizdał ze zdumienia?
-Coś ci nie pasuje?-Kamil spojrzał na niego z ukosa
-Mi?-podniósł ręce do góry.-Nie no gdzie tam!-machnął ręką.-Pogratulować chciałem tylko.-wyciągnął rękę w stronę Stocha. Uścisnął ją ale bez jakichś większych emocji.
-Kamil, chodź. Dekoracja kwiatowa zaraz.-z tłumu zawołał go Kruczek
Brunet zostawił mnie sam na sam z Prevcem. Fu! Nie chcę nikogo obrażać ale ten chłopak z twarzy wygląda gorzej niż Żyła po basenie! Po chwili zostałam sama. Założyłam ręce na piersi i obserwowałam jak na trzecie miejsce podium wchodzi właśnie Anders Bardal. Zły nie jest szkoda, że żonaty..
-Zgadnij kto to.-"czyjeś" ciepłe dłonie zasłoniły mi oczy ale po głowie rozpoznałam Klemensa
-Gregor?
-Pudło!-krzyknął mi do ucha
-Kuurde, to może..może Andreas?
-Mogę ci powiedzieć ale w zamian dajesz buziaka, może być?
-Czemu nie.-uśmiechnęłam się
Klimek odsłonił mi oczy i w mgnieniu oka staną przede mną. Palcem wskazującym stukał się po policzku i gadał, że chce tego swojego buziaka. Podeszłam bliżej niego, wspięłam się na palcach i cmoknęłam go w policzek. Może i jestem od niego minimalnie rok starsza ale wyższa nie będę nawet na szpilkach. Gdzie ja byłam jak rozdawali wzrost? A no tak, stałam w kolejce po głupotę.
-Jak z naszym wyjściem? Nadal aktualne?-spytał mrużąc oczy
-No pewnie, że tak.-poklepałam go po ramieniu
-To skoczę do Kruczka i powiem, że nie będzie nas na "oblewaniu" Kamila wygranej, okey?
-Oki, to idź.-powiedziałam
Chłopak odszedł ale o mały włos nie potknął się o własne nogi. Mama go chyba nie nauczyła, że buty po to mają sznurówki żeby je wiązać. Jego zmieszany wyraz twarzy w tamtym momencie był mega słodki.
Gdy chłopak całkiem zniknął mi z oczu przypatrywałam się jak fotoreporterzy robią sesję Kamilowi. Ten to ma przewalone. Nie umiałabym żyć normalnie gdyby ktoś robił mi zdjęcia na każdym kroku a potem o tym pisał.
-Jaka z was słodka para. Zaraz rzygnę tęczą.-przy moim boku pojawił się Maciek z cynicznym uśmieszkiem
-Spieprzaj.-nie spojrzałam na niego ale wiedziałam, że w tym momencie znów się uśmiecha ze świadomości, że działa mi na nerwy.
-Nie bądź taka niedostępna kochanie.-szepnął mi do ucha
-Jeszcze raz tak do mnie powiesz to...-przerwał
-To co? Poskarżysz się swojemu gogusiowi?-parsknął śmiechem.-Sram ze strachu.-znów wybuchnął śmiechem
-Gówno ci do niego i do mnie, spadaj.
-Ostra..-poruszał brwiami.-Lubię takie.-szepnął mi do ucha i sobie poszedł.
Na ton jego obniżonego głosu w moim uchu dostałam ciarek. Ogólnie przeszło mnie dość dziwne uczucie. Spojrzałam na miejsce, w które poszedł zaraz po tym jak odszedł ode mnie ale już go nie było. Stał teraz przy Stochu i reszcie i się cieszył. Widok rzadko spotykany: zadowolony Maciej Kot.
-Pudło!-krzyknął mi do ucha
-Kuurde, to może..może Andreas?
-Mogę ci powiedzieć ale w zamian dajesz buziaka, może być?
-Czemu nie.-uśmiechnęłam się
Klimek odsłonił mi oczy i w mgnieniu oka staną przede mną. Palcem wskazującym stukał się po policzku i gadał, że chce tego swojego buziaka. Podeszłam bliżej niego, wspięłam się na palcach i cmoknęłam go w policzek. Może i jestem od niego minimalnie rok starsza ale wyższa nie będę nawet na szpilkach. Gdzie ja byłam jak rozdawali wzrost? A no tak, stałam w kolejce po głupotę.
-Jak z naszym wyjściem? Nadal aktualne?-spytał mrużąc oczy
-No pewnie, że tak.-poklepałam go po ramieniu
-To skoczę do Kruczka i powiem, że nie będzie nas na "oblewaniu" Kamila wygranej, okey?
-Oki, to idź.-powiedziałam
Chłopak odszedł ale o mały włos nie potknął się o własne nogi. Mama go chyba nie nauczyła, że buty po to mają sznurówki żeby je wiązać. Jego zmieszany wyraz twarzy w tamtym momencie był mega słodki.
Gdy chłopak całkiem zniknął mi z oczu przypatrywałam się jak fotoreporterzy robią sesję Kamilowi. Ten to ma przewalone. Nie umiałabym żyć normalnie gdyby ktoś robił mi zdjęcia na każdym kroku a potem o tym pisał.
-Jaka z was słodka para. Zaraz rzygnę tęczą.-przy moim boku pojawił się Maciek z cynicznym uśmieszkiem
-Spieprzaj.-nie spojrzałam na niego ale wiedziałam, że w tym momencie znów się uśmiecha ze świadomości, że działa mi na nerwy.
-Nie bądź taka niedostępna kochanie.-szepnął mi do ucha
-Jeszcze raz tak do mnie powiesz to...-przerwał
-To co? Poskarżysz się swojemu gogusiowi?-parsknął śmiechem.-Sram ze strachu.-znów wybuchnął śmiechem
-Gówno ci do niego i do mnie, spadaj.
-Ostra..-poruszał brwiami.-Lubię takie.-szepnął mi do ucha i sobie poszedł.
Na ton jego obniżonego głosu w moim uchu dostałam ciarek. Ogólnie przeszło mnie dość dziwne uczucie. Spojrzałam na miejsce, w które poszedł zaraz po tym jak odszedł ode mnie ale już go nie było. Stał teraz przy Stochu i reszcie i się cieszył. Widok rzadko spotykany: zadowolony Maciej Kot.
*
Piosenka Jessie J "Do it like a dude" wypełniała zatłoczony klub. Dłonie Klimka były na całym moim ciele. Niby przypadkowo zaczepiał o mój stanik albo klepał po tyłku ale widziałam ten dziwny błysk w jego oczach. Jakbym była trzeźwa to na bank dostał by za to po twarzy ale w procentowym amoku nie stawiałam oporów. Niezbyt wiele pamiętam z tej imprezy. Ostatnią scenę jaką zapamiętałam to było gwałtowne wtargnięcie do mojego pokoju, szybkie pozbycie się ubrań i zachłanne pocałunki. Gdyby to nie wódka kierowała moją głową, na pewno nie wydarzyło by się to, co się właśnie stało.
_____________________________
Jejciu, już ponad pół tysiąca wyświetleń "Nie bój się być sobą"!
Dziękuję wam, że jesteście i czytacie te moje wypociny ♥
Rozdział jest jaki jest. Kolejny być może w okolicach weekendu.
BTW: 9 czerwca.-mówi wam to coś?
Już tylko pięć dni do 23 urodzin Maciusia! :33
Pozdrawiam i miłego czytania Xxx
jejciu, ale nagadała Kruczkowi. I dobrze im tak. Ale potem co się stało pomiędzy nią, a Klimkiem.Nawet moja wyobraźnia tego nie pojmuję. Mam nadzieję, iż za bardzo nie oberwie się jej za to pyskowanie do Kruczka , prawda? I będzie szczęśliwe zakończenie z Klimkiem, prawda? Bo Macie do niej nie pasuje, a każdy wie że kto się czubi ten się lubi, czy jak to leciało. Czekam na następny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Aldona:)
Maciek-menda! :D
OdpowiedzUsuńŁo,ło..zaraz! Przespała się z Klimkiem, ej no nie wierze! Sądziłam, że tak będzie, ale tak szybko?! :) :P
"Rozmowa" z Kruczkiem i Kotem była nader interesująca a jak widzę Maciej lubi podkolorować sytuacje :)
Dużo poczucia humoru w rozdziale, z resztą jak w każdym :)
Widziałam, że wpadłaś na moje siatkarskie, więc jeśli masz chęć to zapraszam cię na nowy, który pojawił się wczoraj: www.kochaj-mnie-tak-jak-siatkowke.blogspot.com :)
Pozdrawiam, Monika :*
Się porobiło.. Maciek cham.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, ze ona i Klimek pójdą do łóżka, wow :0 zaskoczyłaś mnie ;D
o matko :o wiedziałam, że między Dianą a Klimkiem coś się wydarzy :D i jeszcze ,,rozmowa'' z Maćkiem masakra.. jestem strasznie ciekawa co się dalej wydarzy:) czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńNiezły zwrot akcji, nie spodziewałam się że oni tak szybko się ze sobą prześpią :D Ale może coś z tego wyniknie, kto wie :) czekam na kolejny;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na kolejny rozdział na
OdpowiedzUsuńwww.tylko-mnie-kochaj-prosze.blogspot.com
P.S.
Już nadrabiam zaległości