piątek, 20 czerwca 2014

Dziewięc

**
Sezon oficjalnie zakończony zwycięstwem Kamila. Jako jedyny ze wszystkich skoczków zasługiwał na Kryształową Kulę. Nie żebym krytykowała innych tylko po prostu wyrażam swoją własną opinię. Trochę współczuję Stochowi i Żyle, bo przez tą windę mieli trochę przypału. Okazało się, ze to Piotrek nacisnął nie ten guzik co trzeba i winda pojechała ale zatrzymała się między piętrami. Nie dość, że cały hotel się na nich skarżył to Kruczek obiecał, że po powrocie osobiście wyszorują mu w domu kible. Co do Klemensa to nie mam zdania. Nie odzywa się do mnie chyba, że musi. Pasuje mi taki układ, bo mi też nie łatwo na niego patrzeć ale z drugiej strony brakuje mi naszych rozmów i jego słodkiego głosu. Teraz na pewno jest mu ciężko, bo czeka go operacja na oczy. Gdybyśmy rozmawiali jak cywilizowani ludzie to na pewno siedziałby u mnie całe dnie i o tym gadał. Jest jeszcze jeden mały fakt, który mnie bardzo zastanawia. Mianowicie chodzi o Kota i Murańkę i ich dziwne pawanie do siebie nienawiścią. Dawid pierniczył głupoty, że Klemens się tak spina, bo wpadłam mu w oko i jest zazdrosny o Macka, bo też nie jestem mu obojętna. Ale proszę w większą głupotę niż to, że nie jestem obojętna Kotowi nie uwierzę. Jakby miał jakieś magiczne moce to pierwsze co by zrobił to pozbycie się mnie z planety ziemi, a nawet powierzchni kosmosu. Skoro już jestem przy Macku to wspomnę o tym, że przedostatniego dnia w Planicy dostał taki opieprz od Kruczka, Stocha i Kubackiego, że o mało co się nie rozpłakał. Nawet cierpliwy Kamil w końcu coś mu powiedział, tylko czemu tak późno? O właśnie, Kamil dziś zaprosił na spóźnione oblewanie swoich złotych medali i świeżo wygranej Kuli. Najbardziej obrzydzający fakt, który obrzydza mi tą imprezę to ponowne spotkanie Macieja. Odpoczęłam przez te kilka dni od jego przebiegłej i denerwującej osoby. Po dzisiejszym znowu będę musiała wyrzucić tego kretyna z głowy. Ewka wspominała, że ma być też kochany  pan trener z żoną. Będzie ciekawie, musi być! Trzeba będzie wykorzystać swój atut z mocną głową i napić się z Kruczkiem. Chętnie zobaczyłabym go zataczającego się po wódce. 
Do wyjścia coraz mniej czasu, a ja nadal w proszku. Nie miałam pojęcia co na siebie włożyć mimo tego, że moje ubrania zajmowały cały pokój. Ostatecznie wybrałam spódniczkę w kwiaty, niebieską koszulę z czarnym kołnierzykiem oraz różowe szpilki do całości. Obiecała Stochom, że pojawię się wcześniej do jakiejś pomocy więc nie bawiłam się z jakimś specjalnym makijażem tylko zrobiłam kreski i po tuszowałam rzęsy.
_
Zajechałam pod dom Ewy i Kamila. Mężczyzna stał na tarasie i mordował się z rozpaleniem grilla. Zamknęłam auto i wolnym krokiem zmierzałam w jego kierunku. Zauważył mnie i zaczął machać jak małe dziecko. Podeszłam do niego i przytuliłam się na powitanie, a wtedy z drzwi wyszedł Maciek we własnej osobie.
-Cześć..-powiedziałam do niego, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi. Jedyne co zrobił to zmierzył mnie wzrokiem i odwrócił się do stolika, na którym stało mięso. Wymieniłam spojrzenia z Kamilem i weszłam do środka. Ewa panoszyła się w kuchni. Poznałam to po tym, bo z tamtego miejsca doszedł straszny huk i ciąg przekleństw kobiety.
-Spokojnie, spokojnie..-rzuciłam w wejściu. Odwróciła się i nic nie mówiąc mocno się do mnie przytuliła. Musiało się coś stać, czułam to. Zresztą dobrze ją znałam.
-Hej, co jest?-zapytałam
-Muszę z tobą porozmawiać..-wytarła małe krople łez z policzka i usiadła na krześle, a ja obok niej na drugim.
-Pokłóciłaś się z Kamilem? O co?
-Nieee..-powiedziała smutno.-Z nim jest wszystko w jak najlepszym porządku
-No to o co chodzi?-złapałam ją za ramię i czekałam na odpowiedź
-Pamiętasz jak Kamil po Planicy mówił, że bardzo chce mieć dziecko i zabiera się za robotę?
-No coś tak pamiętam, ale co, zmienił zdanie?
-Nie mogę mieć dzieci...-wyrzuciła to z siebie, a następnie zakryła twarz rękoma i zaczęła płakać.
-Co? Jak to?-spytałam, ale przyznaję, bo trochę mnie zatkała swoją odpowiedzią.
-Po prostu nie mogę..Lekarz mówił, że to da się leczyć, że zyskam stuprocentową płodność ale...szanse są nikłe..
-Kamil o tym wie?-zerknęłam na nią
-Tobie pierwszej o tym mówię i proszę cię..-podniosła zapłakaną twarz.-Nie mów nikomu, a tym bardziej jemu o tym.-poprosiła
-Ale ty musisz mu powiedzieć
-Wiem tylko się boję..-szepnęła
-To twój mąż i on powinien o tym wiedzieć pierwszy, rozumiesz? A co do leczenia to musisz spróbować, może ci się uda, Ewa ludzie się leczą, a potem mają gromadki dzieci, z tobą też tak będzie.-złapałam ją za rękę, by dodać otuchy
-A jeśli.....
-Musisz!-przerwałam jej.-Ale najpierw musisz pogadać z Kamilem.-przytuliłam ją do siebie i od nowa zaczął się koncert zasmarkanego nosa i chlipania. Pogładziłam ją po plecach i mówiłam, że wszystko się ułoży. Jejku no szkoda mi jej. Są dla siebie wszystkim i brakuje im do szczęścia tylko dziecka, a tu takie coś. Masakra.
-Co tam panieeeee...-Kamil wparował do kuchni ale jak zobaczył zapłakaną Ewę nagle się zmieszał i stanął jak wryty.-Co się stało?-szybko pobiegł do blondynki i ją przytulił
-Ewa dotknęła ręką do rozgrzanego garnka i trochę się oparzyła, a płacz to tak z bólu..-wymyśliłam tak na szybko.-No kochana idź  na górę, oblej sobie to zimną wodą i się ogarnij a ja tu dokończę wszystko.-powiedziałam do niej. Wzrokiem mi dziękowała za to co powiedziałam Stochowi i odeszła. On również. Zostałam w kuchni sama i zabrałam się do dokańczania sałatki, którą robiła Ewa. Wszystko starannie pokroiłam w kostkę tylko nie za bardzo wiedziałam gdzie mają miski, bo po remoncie sobie trochę pozmieniali.
-Gdzie macie miski?-zapytałam, bo ktoś wszedł do kuchni i na bank byłam pewna, że to był gospodarz domu.
-Nad tobą w szafce.-usłyszałam odpowiedź ale to nie był głos Kamila tylko Kota! Wspięłam się na palcach i usiłowałam ściągnąć byle jaką miskę ale byłam za niska. Boże jak Ewa może mieć tak wysoko szafki? Chociaż różnica między mną, a nią jest taka że ja nie dostanę nawet w szpilkach, a ona dostanie nawet na bosaka.
Już miałam zrezygnować i pójść po krzesło ale nagle ręka Kota zdjęła mi jedną z misek. To nic, że postawił ją i mógł już sobie iść. On nadal stał za mną w dodatku był bardzo, a nawet zbyt blisko mojego ciała. Czułam jego oddech na karku i narastające napięcie. Dziwnie się czułam.
-Mogłaby być trochę krótsza, ale i tak seksownie opina twój tyłek..-powiedział mi spokojnie do ucha, a rękę położył na moim udzie i palcami schodził do kolana, by podwinąć materiał spódnicy.  Nie chciałam żeby mnie dotykał, nie miałam ochoty na bycie tak blisko niego ale nie mogłam się oprzeć. Nie panowałam nad swoim umysłem! Brakowało mi oddechu, słów by powiedzieć żeby się odwalił, siły żeby wymierzyć mu za to w twarz. Nic, kompletnie nic nie mogłam zrobić,. Najgorsze było to, że zaczęłam wyobrażać sobie nas-mnie i Macka. To co działo się w mojej głowie to nie były normalne wizje zwykłego spotkania tylko czysto zboczone relacje. Gdy chciałam odchylić głowę w tył, by on lekko położył swoją na moim ramieniu odsunął się. Lekko zdezorientowana spojrzałam na jego cynicznie uśmiechniętą gębę.
-Co to miało być?-wysyczałam
-To? Taki mały teścik czy jesteś łatwa..-podrzucił do góry jabłko, a potem je złapał i tak kilka razy dopóki nic nie odpowiedziałam.
-Jeżeli chcesz sobie robić żarty to nie ze mnie, rozumiesz?-podeszłam bliżej i złapałam go za rękę po to żeby przestał bawić się głupim jabłkiem.
-Przestań udawać idiotkę i powiedz, że chcesz się ze mną przelecieć, bo ci się podobam.-wszystkie słowa wypowiedział z takim ironicznym uśmiechem, że nie wytrzymałam. Z całej siły uderzyłam go w policzek i nie obchodziło mnie to czy poprzestawiałam mu jakiekolwiek kości. Byłam na niego wkurzona, totalnie wkurzona. Co on sobie myśli? Że jestem jakąś seryjną dziwką i wskoczę mu do łóżka? Maciek złapał się za piekące i zaczerwienione miejsce. Jego oczy mówiły jedno-"nie daruję ci tego".
-Radzę nauczyć się trochę szacunku do innych, bo kiedyś zostaniesz sam i będziesz błagał innych o pomoc.-powiedziałam i wyszłam, po drodze zabierając przygotowaną sałatkę...
*
Impreza trwała w najlepsze. Kamil, Piotrek i Dawid byli całkiem ululani mimo wczesnej pory. Nasz trener nawet poczuł klimat i trochę się podciął alkoholem ale to jeszcze nie było to czego wszyscy nie mogliśmy się doczekać. Zastanawiało mnie zachowanie Ewy, ona zawsze taka uśmiechnięta i w ogóle, a tu dziś prawie nic nie mówi, ani nie bawi się tak jak zawsze. W przeciwieństwie do niej to Dianka bawi się świetnie. Jak nie obmacuje się z Klimkiem to z moim bratem, a ja co?  A ja zajmuję się swoją dziewczyną. Śliczną, ubraną na biało szkocką wisky.  Policzek pali mnie od południa i nawet lód mi nie pomaga. Zabiję tą dziewczynę, jak Boga kocham! Nie stary co ty pieprzysz? Przecież ty go nie kochasz.. Przesadziła tym razem i ja się o to osobiście postaram, by jej życie zmieniło się w najgorszą rzecz jakąkolwiek ma. 
-Macias chodź do nas skarbeńkuuuuuuuu..-pijany Żyła nakrzyczał mi do ucha. Fu, świnia mi tam napluła.
-Nie mam ochoty.-burknąłem
-Stary weź się zabaw, to nie stypa.-pojawił się znikąd Kubacki z plastikowym kubeczkiem wódki
-Nie widzicie kurwa, że nie chce?!-wybuchnąłem. Obaj spojrzeli po sobie i głos zabrał Żyła.
-Idź jej powiedz, bo ty dłużej nie pociągniesz gościu.-poklepał mnie po głowie 
-O czym ty pieprzysz?-zmarszczyłem czoło
-Ona ci się podoba ale nie możesz jej mieć, bo się nienawidzicie, proste.-wyjaśnił Dawid i przybili z Wiewiórem żółwika.
-Że kto? Że Leśniewska?-o mało co nie wyplułem alkoholu upitego wcześniej.-Weźcie nie pijcie już nic, bo wam się pierdoli.-zaśmiałem sie
-Chcesz to się okłamuj ale to widać Maciusiu.-Pieter wyjął mi z ręki kubek, zgniótł go i rzucił na stolik, a potem mnie pociągnął za rękę. Najpierw się opierałem ale potem Dawid dołączył się do niego i obaj mnie wyciągnęli. Teraz odczułem ilośc wypitego alkoholu, bo aż zakręciło mi się w głowie. Otrząsnąłem się i powoli zacząłem  z chłopakami bujać się w rytm muzyki.
Nawet nie wiem kiedy pojawiła się przy mnie Diana i tańczyła jak gdyby nigdy nic. W sumie nie było powodów żeby od niej odchodzic, bo całkiem przyjemnie było jak mnie dotykała zupełnie przypadkowo w czułe miejsca. Zresztą sam nie byłem jej dłużny i też ją obmacywałem. Dobrze, że była pijana, bo na trzeźwego to ponownie dostałbym w ryj i to dwa razy mocniej.            
                 



5 komentarzy:

  1. oo kurcze :D :D :D :D Dianka przywaliła Maciusiowi :D i dobrze mu tak. jak on wgl może z takimi tekstami wyjeżdżać cham jeden.. ale oni mają sie ku sobie :) czekam na dalszy rozwój sytuacji :) a rozdział bardzo fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Akcja w kuchni Diana vs Maciek byla niesamowita :D Kot dostal w morde, ale test, ktory chcial przeprowadzic to calkiem calkiem pomysl :p Nie zeby cos, ale glowka mu czasem pracuje :)
    Biedna Ewa, oby sie poddala leczeniu i powiedziala Kamilowi. Ej no, ja chce male Ewiatka i Kamiliatka :D
    Macius cos do Dianki czuje??? Hmm... Czekam na kolejny :p
    Monika Kowalska

    OdpowiedzUsuń
  3. uu niezła akcja z tym spoliczkowaniem :D ale trzeba przyznac, że mu się należało. Szkoda mi Ewki no ale może jakoś się to ułoży. No nic czekam jak na razie na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O proszę Diana i Maciek chyba mają się ku sobie :D Szkoda Ewy ale mam nadzieję, że się wszystko ułoży..
    Czekam na next i pozdrawiam, K. ;)

    OdpowiedzUsuń