sobota, 3 maja 2014

Dwa

Dokładnie od piątej byłam już na nogach. Nie pamiętam dokładnie ile czasu mi zajęło ogarnięcie się, zjedzenie śniadania i zniesienie moich rzeczy na dół, ale na pewno było to mniej niż czterdzieści minut. Aktualnie siedziałam w kuchni i dopijałam drugą kawę, by się bardziej rozbudzić. Powiem szczerze, że mimo wczesnego pójścia spać byłam niewyspana i na dodatek cała obolała, bo w nocy spadłam z łóżka i spałam na podłodze. Ciągle zastanawiało mnie czy serio będzie tak źle jak Gębala opowiadał czy tylko wyolbrzymiał. Miałam cichą nadzieję, że jednak to drugie. Praca pracą ale najbardziej jarało mnie to, że spotkam ciacho Morgersterna czy też dobą dupę Schlierenzauera! Plan miałam taki: gadu-gadu, szybka kolacja, potem zaciągam któregoś do łóżka, robię sobie z nim dziecko a na koniec happy end w kościele i życie ustawione. Moje piękne marzenia zepsuła Majka, która wparowała do kuchni ziewając jak manat. Posłałam jej spojrzenie zabójcy, bo przez chwilę ogłuszyły mnie jej ryki. Brunetka wyjęła mleko z lodówki i jak świnia zaczęła pic prosto z butelki. Boże, a mówią, że to młodsze rodzeństwo robi w domu burdel...-Szklanki są w zmywarce jakbyś nie zauważyła.-mruknęłam pod nosem
-
Jakbyś nie zauważyła to akurat to wiem.-prychnęła
-To może raczyła byś sobie jedną wyjąc i sobie nalać tego cholernego mleka, co?
-Dżises spokojnie siostro.-przewróciła oczami i odstawiła butelkę na stół
-Nie tylko ty pijesz to mleko.-powiedziałam mierząc ją wzrokiem
-Przecież ciebie nie będzie przez najbliższe tygodnie.-zaśmiała się.-Nie spinaj się tak tą robotą, bo się nie do wytrzymania robisz.-posłała mi litosne spojrzenie i wyszła z pomieszczenia. W tym samym czasie rozległ się dzwonek do drzwi. Dopiłam ostatni łyk kawy i wyjrzałam przez okno żeby zobaczyć czy to po mnie. Na podjeździe stał czarny duży bus z logiem FIS'a na masce i drzwiach. Z korytarza dobiegło mnie gadanie mojej siostry z jakimś facetem. Odstawiłam kubek do zlewu i wyszłam na przedpokój. W drzwiach umknęła mi sylwetka kierowcy niosącego moją walizkę, a przy drzwiach stał wyraźnie zadowolony Kruczek. Głupi czy co? Jednak patrząc na jego oczy skierowane w drugą wiedziałam jaki był tego powód. No tak moja super starsza siostra w szlafroku ledwie zasłaniającym dupę.
-Trenerze czas chyba na nas.-kaszlnęłam by mnie zauważył
-Śniadania przypadkiem nie chcesz zjeść?-odpowiedział nawet nie spoglądając w moją stronę
-Jadłam, dziękuję za troskę..-mruknęłam.-Dobra chodź pan no!-tupnęłam nogą w podłogę jak małe dziecko ale nawet to nic nie dało. Zrezygnowałam żeby go dalej wołać. Pojedzie to pojedzie, nie to nie. Kierowca posłusznie otworzył mi drzwi gdy zobaczył, że się zbliżam. Pierwsze to zobaczyłam to rozweselona twarz Piotrka. Przez kilka minut straciłam orientację co się dzieje, bo Żyła wciągnął mnie na siłę do środka i zaczął obcałowywać.
-Fuuuuuuu!-zaczęłam wycierać się rękawem od bluzy.
-Kruczek nie podszedł przypadkiem do ciebie? Gdzie on?-zapytał Kamil
-Stoi i się patrzy jak ciota na dupę mojej siostry.-przewróciłam oczami. Klemens, Piotrek i Dawid spojrzeli po sobie i chcieli dorwać się do drzwi ale Kamil, jedyny normalny facet w tym otoczeniu im nie pozwolił.
-No mistrzu!-jęknęli Dawid z Klimkiem
-Taki żeś się Kamilek dla przyjaciół zrobił? Osz ty kanalio, ja to zapamiętam...-Żyła pogroził Stochowi palcem i usiadł na swoje miejsce.
-No, to w drogę.-rzucił Kruczek szybko wchodząc do nas na tyły.
-I jak? Dobra dupa?-zapytał Kubacki. Kruczek spojrzał na niego pytająco ale zarumienił się! Ha!
-Co ty Dawid chcesz?-zapytał go
-No czy dobra dupa z siostry Diany.-poruszał zabawnie brwiami
-Ty się na skokach skup a nie na głupotach.-Kruczek uciął odpowiedź i schował nos w papiery. Faceci to taka dziwna rasa, że nawet gdyby mi dali milion dolców to bym ich nie ogarnęła. A taki szanowny pan Łukasz Kruczek? Kochający mąż a na dupy to się innym patrzy. Tylko spotkam jego żonę, oj jeszcze mnie popamięta nasz kochany trener.
-Chłopaki więc tak: najpierw spokojnie skaczemy w Willingen, potem Soczi a potem musicie się sprężyc. Następnie będą Falun, Lahti, Kuopio i tak dalej ale na mistrzostwa w lotach też musicie być w jak najlepszej formie, zrozumiano?-trener kadry rozejrzał się po chłopakach, którzy tylko kiwali głowami i z powrotem zanurzył się w kartkach. W busie panowała kompletna nuda. Nawet Ewa z tego całego nic nierobienia w końcu zasnęła i zostawiła mnie samą. Szczerze, to nudzące było słuchanie jak Kamil rozmawia z Jankiem, Żyłą, Kotem i Klemensem o skakaniu. Ale jeszcze gorzej zamulił mnie Kubacki rzucając te swoje "śmieszne" dowcipy.

                                                                              *
-Ej wstajemy..-czyjś głos mówił tuż nad moją głową i delikatnie potrząsał mnie za ramię. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam słodko uśmiechniętego Klemensa. Wyszczerzył swoje białe ząbki jak zobaczył, że zdołał mnie dobudzić. Wypuściłam powietrze z ust i powoli zwlekłam się z siedzenia na normalny nieruchomy ląd. Staliśmy przed hotelem, w którym będziemy przez jakieś trzy/cztery dni. Hotel jak hotel nie było się czym zachwycać. Całą gromadą poszliśmy do recepcji po klucze. Na całe szczęście miałam w pokoju Ewę więc na pewno nie będzie tak nudno. Razem z blondynką pognałyśmy do windy nie czekając na resztę ale Żyła idiota przybiegł i zatrzymał zamykające się drzwi nogą.
-A my to co?-zapytał Kamil
-Dla waszej aktywności fizycznej powinniście zapieprzać na górę schodami..-powiedziałam po czym "wrednie" się uśmiechnęłam.
-Ale winda zabiera sześc osób.. więc do nas niech wejdą cztery a reszta pojedzie potem.-spokojnie powiedziała Ewa. Po chwili jak bydło wpakowali się Kamil, Piotrek i Dawid. Nacisnęłam odpowiedni guzik i powoli zaczęliśmy jechać w górę.
-Oj no proszę was..-jęknęłam gdy zobaczyłam całujących się Stochów
-Te to by się miziały i miziały a dzieci robić to ni ma komu..-powiedział Żyła opuszczając windę. Zaśmiałam się i również zrobiłam to samo. Podeszłam pod pokój numer 465 i oczywiście musiałam czekać na moją współlokatorkę, bo miała oba klucze. Ten dla mnie i ten dla siebie.
-No już idę, już idę.-przedrzeźniała mi się.-Właź.-powiedziała jak otworzyła drzwi
Pokój był nawet w miarę okey. Oczywiście gdybym to ja miała urządzać pokoje w tym budynku to wyglądały by o wiele lepiej ale jak to mówią: jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
Miałam dosłownie chwilę, żeby odpocząć bo szanowny trener zdążył mi już napisać sms'a, że za pół godziny mam być na dole i "zrobić dobrze" chłopakom. Ah, jaki on zabawny.

______
Heej wam, jak mija majóweczka? ;)
Coraz mniej do wakacji, yeah!
Jak rozdział? Podobał się? Jesteście niezadowoleni?
Od razu mówię, że na praaaaawdę starałam się żeby był fajny ale ciężko się skupić na taką robotą jak ma się pełną chatę ludzi ;__;
Zapraszam do czytania i komentowania, pozdrawiam :)

 

           

6 komentarzy:

  1. Oj nie marudź, bo jest naprawdę dobrze :) Ciekawe jak ta historia się rozwinie, bo coś czuję, że chłopaki wywrócą świat bohaterki do góry nogami i przysporzą ją o nie jeden ból głowy :D
    Przy okazji zapraszam do mnie, dodałam nowy rozdział ---> http://salto-de-esqui.blogspot.com/2014/05/rozdzia-2.html

    OdpowiedzUsuń
  2. zgadzam się z tą wyżej, też coś tak czuję :P

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie Kruczek gapiący się na tyłek jej siostry.Widok musiał być bezcenny. Chciałabym to zobaczyć :D. Rozdział fajowy :) Przecież chłopaki nam Dianę zamęczą. Współczuje jej. Czekam na następny :)

    Pozdrawiam Aldona :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kruczek świntuszek ? No pięknie :D Fajny rozdział, czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pośmiałam się czytając ten rozdział :D
    Najpierw marzenia dot. Morgiego lub Schlieriego, potem Kruczek patrzący się na dupę głównej bohaterki i Żyła jak zwykle :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. No no, bujną wyobraznię ma ta nasza Dianka ;D

    OdpowiedzUsuń